niedziela, 29 września 2013

Odcinek Specjalny, czyli rozdział 7

Dopiero dzisiaj uświadomiłam sobie, że choć życie Charlie w dużej mierze kręciło się wokół Leo, to nie napisałam niczego z jego perspektywy. Dlatego teraz postanowiłam to nadrobić i napisać dodatek. Jeśli ktoś nie lubi ckliwych tekstów, to niech nie czyta, bo wyszło dość sentymentalnie... Zapraszam do czytania ;)
~~~~
Codziennie widział jak cierpi, jak wciąż na nowo przeżywa to co się wydarzyło. Zewnątrz była uparta i niezależna, ale w środku taka delikatna i krucha. Nie był wstanie znieść widoku jej łez i wyrazu bólu, który nieustannie gościł na jej twarzy. I jedyne co mógł zrobić by ją chronić, to po prostu być przy niej i czuwać. 
Czasem dotykał jej policzka i czuła chłód na skórze. Wiedziała, że jest przy niej. To było dla niego ważne aby była świadoma jego obecności. Wtedy na cmentarzu pokazał się jej, bo nie mógł się powstrzymać. Był ciekaw czy uwierzy w to, że go widzi, czy będą mogli porozmawiać. Wiedział co myślała, że życie straciło sens, bo jego już nie ma. Nieprawda, jeszcze miało. Jedną malutką iskierkę, ale wciąż życie miało sens, bo musi poznać sprawcę ich nieszczęścia. Chciał, żeby wiedziała kto to zrobił, kto ich tak bardzo zranił. 
Choć nie miał już serca, za każdym razem gdy widział jej drobną i zgarbioną postać, coś skręcało go od środka. Jakim prawem ich rozdzielono? Teraz jedynym pocieszeniem były tylko wspólne wspomnienia, których im nikt nie odbierze.


Wciąż pamiętał jaka była nieśmiała na początku ich znajomości, nigdy nie podchodziła do niego pierwsza przy innych ludziach. Chyba się bała, że będą się śmiali z ich znajomości z jej powodu. A wcale nie była przeciętną, nijaką dziewczyną. 

Zobaczył ją od razu, pierwszego dnia szkoły w ostatniej klasie. Rozglądała się wtedy niepewnie będąc kompletnie sama, gdy spojrzała mu nagle w oczy i uśmiechnął się do niej. Wyraźnie spłoszona uciekła wzrokiem, nawet nie odwzajemniając gestu. Nie zniechęcił się jednak tamtego dnia, na każdej przerwie szukał jej w tłumie i był zadowolony gdy ją widział. Siadała wtedy często na parapecie okna wpatrując się w boisko za szybą, jakby to był najpiękniejszy widok świata. Był ciekaw o czym myślała w tamtych momentach, dlatego pewnego dnia odważył się i zaczęli rozmawiać. Tak się właśnie zaczęło, a on był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. 
Pierwszy, wspólny pocałunek był spełnieniem jego najskrytszych marzeń. Żadna z poprzednich dziewczyn z, którą był nie zachowywała się tak jak Charlie. I właśnie to jej nieśmiałe podejście do obcych ludzi tak go ujęło. Gdy poczuł szybsze bicie serca czuł, że może wszystko. Teraz nie mógł już nic... 
Nie był wstanie pozbyć się goryczy jaka przepełniała go po tym co się stało. Tyle wspólnych rzeczy im odebrano, tak jakby ich życie było czyjąś własnością. Wierzył, że tylko do Boga należy decyzja o tym, kto może żyć a kto ma umrzeć. A tu zadecydował człowiek. I to człowiek, którego znał! 


Czasem powoli kiełkowała w nim myśl, by się zemścić za ich krzywdę. Jednak wiedział, że to nie pomoże. A jemu życia już nic nie przywróci... Powinien pogodzić się z tym co się wydarzyło, ale nie potrafił sobie tego wyobrazić. Był pewien, że Charlie także nigdy się z tym nie pogodzi. Z jednej strony podziwiał ją za tą bezgraniczną miłość do niego pomimo wszystko. Ale gdzieś w głębi duszy czuł, że nie powinien wymagać od niej tak wielkiego poświęcenia. Jedyne czego pragnął to, żeby była jeszcze szczęśliwa. 


Pamiętał jak na początku związku często się kłócili, ale zawsze próbowali rozmawiać i dojść do kompromisu. Z czasem docierali się coraz bardziej i z każdym dniem byli sobie bliżsi. Odkąd byli razem czuł niezwykłą więź łączącą go z Charlie. Automatycznie wiedział, że to właśnie ona jest tą dziewczyną na całe życie. 
Wszystkie spędzone z nią chwile zawsze przechowywał w sercu i w pamięci, potrafiąc odtworzyć sobie każdy, nawet najmniejszy szczegół. Jednak w serce najbardziej zapadła mu jedna z tych wszystkich wyjątkowych chwil. 


Nigdy nie był najlepszy w wyrażaniu swoich uczuć, a już na pewno do żadnej dziewczyny nie czuł tego, co do Charlie. Ale teraz był pewien tego co czuje tak bardzo, że byłby wstanie za to oddać życie. Poza tym pierwszy raz w życiu, nie potrafił zachować czegoś tylko dla siebie. Po prostu musiał jej to powiedzieć. Jak co dzień spotkali się popołudniu, widok jej twarzy sprawił, że jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Widzieli się w szkole na przerwach, ale dopiero po lekcjach mogli być sami i spokojnie rozmawiać. 

Złapał jej dłoń i nie czekając dłużej przyciągnął do siebie, by spotkać jej usta w czułym pocałunku. Zawsze wtedy czuł niesamowitą pasję w ich ruchach, a w żyłach czysty ogień, który bezlitośnie trawił mu wnętrzności. Była wspaniałą dziewczyną i był wdzięczny losowi, że wybrała właśnie jego. Przerwał pocałunek i oparł czoło o jej, dysząc lekko. 
- Muszę Ci powiedzieć coś ważnego - zauważył, że w jej oczach pojawił się strach, tak jakby za chwilę miała usłyszeć coś przykrego. Uśmiechnął się delikatnie i, żeby ją uspokoić wierzchem dłoni pogłaskał jej policzek. Z jej oczu zniknął niepokój, jednak czuł, że wciąż jest spięta. Sam także się denerwował, nie wiedział jaka będzie jej reakcja na jego wyznanie - Kocham Cię. 
Patrzył w jej oczy i z początku miał wrażenie, że go nie zrozumiała. Jednak z czasem zaczęło do niej docierać znaczenie słów, które wypowiedział, bo w jej spojrzeniu odmalowało się zaskoczenie i szok. Minuty mijały powoli, a ona wciąż nic nie odpowiadała. Czuł coraz większą rozpacz w sercu i napięcie w mięśniach. Jeśli nic do niego nie czuła, jakby miał teraz wybrnąć z tej krępującej sytuacji? 
Nagle jej oczy się zaświeciły, a na ustach pojawił się najpiękniejszy uśmiech, który był wyłącznie dla niego. 
- I ja Cię kocham - słysząc te cztery proste słowa odetchnął z niewysłowioną ulgą. Te chwile zwątpienia na, które sobie pozwolił były najgorszymi w życiu. Jak w ogóle mógł je do siebie dopuścić, nie zauważyć jej uczucia? 
Niecierpliwe ruchy błądzących dłoni Charlie, po jego plecach i ramionach, przywróciły go do rzeczywistości. Pocałowała go z uczuciem, jakiego mogłaby jej pozazdrościć nie jedna doświadczona kochanka. Przyciągnął ją do siebie mocniej, czując teraz każdy centymetr jej ciała. Była taka miękka, ciepła i krucha, czuł, że musi się nią opiekować i chronić. Jedną ręką objął ją za kark, przyciągając jej usta do wciąż trwającego pocałunku, a drugą dłoń wsunął pod jej koszulkę, pieszcząc jej skórę samym dotykiem. 
Nagle przerwała odsuwając się od niego jak oparzona i dysząc ciężko. Widział jak drżą jej ręce i ma rozbiegane oczy. 
- Przepraszam, poniosło mnie - nie tylko ją, przyznał sobie w duchu. Ale podobało mu się, to co z nim robiła. Widział jak unika jego wzroku i jest wyraźnie speszona tym co się stało. 
- Nie szkodzi - uspokajał się powoli, ale wcale by mu to nie przeszkadzało jej teraz przytulić. Jednak gdy wyciągnął do niej rękę nie chwyciła jej - O co chodzi? 
- Musisz o czymś wiedzieć - wystraszył się tak poważnie, że myślał iż coś się stało. Patrzył jak kilka razy głęboko oddycha, aż w końcu rozchyla usta - Ja jeszcze nigdy... z nikim... No jestem wciąż dziewicą.
Jej słowa wprawiły go w niemały szok. Nie poczuł się jednak tym faktem rozczarowany, tylko sprawił mu przyjemność. Była naprawdę wyjątkowa, do tej pory myślał, że to jej osobowość a ta niezwykła nieśmiałość wynika po prostu z jej charakteru. Ale się mylił. Nigdy nie sądził, że spotka to akurat jego, lecz nie mógł sobie wymarzyć piękniejszego prezentu od dziewczyny. Ponownie ją do siebie przyciągnął nie wypowiadając ani słowa i długo patrzył w jej ciemne oczy. 

- Jesteś cudowna - pochylił się lekko i wziął jej usta w delikatnym pocałunku. Czy mogły być piękniejsze chwile w życiu zakochanych? 

Najgorsze chwile przeżył jednak, gdy był pewien, że stracił Charlie. Od momentu wyznania sobie miłości minęło kilka miesięcy, aż nagle przestała się odzywać. Dni dłużyły mu się wtedy niemiłosiernie zamieniając już w tygodnie, a on wciąż nie mógł się z nią skontaktować. Wreszcie się okazało, że to Bella nakłamała im obojgu, tym samym rozdzielając ich. Nigdy jej tego nie wybaczył i wątpił, aby był wstanie zrobić to teraz, nawet jeśli byłoby to potrzebne. Gdyby był wciąż człowiekiem to właśnie ją podejrzałby o zamach na własne życie. I dlatego cały czas nie mógł się pogodzić z prawdziwym sprawcą, który tym razem nie tylko rozdzielił go z Charlie, ale i odebrał mu życie...

~~~~
Dla tych, którzy mogą mieć wątpliwości. Leo nie żyje i nie ma już ciała, ale wciąż w jakiś sposób istnieje, a konkretnie jego dusza. 
Napisałam to w takiej formie, ponieważ wierzę w życie po śmierci. Dusza nie może przecież od tak zniknąć tylko dlatego, że ciało umarło. 
Odcinek ósmy już napisany, więc istnieje szansa że pojawi się w niewielkim odstępie czasu ;) 
I jeszcze jedna sprawa. Różne blogi mam w linkach, ale z tego opowiadanie czytają trzy może cztery osoby. Nie narzekam, nie przeszkadza mi skromna liczba czytelników, to nie salony. Ale na niektórych blogach jest dość długa przerwa, niektórzy nie mają mnie w linkach nie wiem już kogo powiadamiać poza osobami, które piszą komentarze. Dlatego postanowiłam stworzyć dodatkową zakładkę "informowani". Kto chce być powiadamiany niech się tam wpisze, adres bloga lub nr gg. 
Do następnego i mam nadzieję, że odcinek się podobał :D

3 komentarze:

  1. Prepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale przez włąsną głupotę patrz lenia, narobiłam sobie zaległości na blogach- Ale jestem.
    Miłość jak z obrazka możnaby rzec, choć ja przyznam szczerze nie bardzo przepadam za romansami, to jednak muszę się przyznać, że jako nastolatka wręcz przepadałam za "Zmierzchem" czy raczej Edkiem :) Z biegiem lat jednak uświadomiłam sobie, że ów Cud, Miód, Malina ( patrz Edwar Cullen) najzwyczajniej wświecie zaczyna mnie irytować, a jeszcze bardziej jego oblubienica Bella i w sumie rada jestem, że jej tutaj nie ma :). Dlatego też, mówię stanowcze ( NIE!) temu co ten podlec zrobił. Jaka by tam, ta miłość nie była twarda, miękka, słodka, gorzka ( niepotrzebne skreślić) odwal się od niej! Protestuję !!! Odwal się chłopie od miłści! Choć w sumie sama nie wiem czy określenie " chłopie" na wampira jest dobrym określeniem
    P. S : Oczywiście pewna nie jestem czy to Edek kropnął Leo, tak se tylko myślę w duchu :) Jutro powina pojawić się nowość u mnie, ale jak chcesz to możesz się zemścić i mnie trochę przetrzymać :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi nic, a nic, że tak późno. Rozumiem, że każdy ma swoje normalne życie i obowiązki, więc to zrozumiałe, że nie zawsze jest czas na inne mniej istotne sprawy.
      Jeśli masz na myśli, aby Edward odczepił się od Charlie, nie wiem czy również od Belli, to wiedz, że od Charlie odczepi się na pewno, choć ona nawet nie wie, że się do niej przykleił :) A on zorientuje się, gdy będzie już po fakcie...

      Usuń
  2. Witam, po dość długiej nieobecności, co akurat w moim wypadku już nie powinno dziwić zapraszam na 30 rozdział na: http://www.zagubione-uczucia.blogspot.com/. Pozdrawiam.
    P.s Napisz mi czy mam nadal informować, bo trochę mnie nie było i muszę pouzupełniać pewne braki.
    Przepraszam, że piszę tutaj, obiecuje niedługo powrócić już z normalnym komentarzem.

    OdpowiedzUsuń