Hello ;)
Jak widać, na razie udaje mi się wstawiać odcinki max do 2 tygodni nie wiem jak dalej...
Na pewno nie skończę na 10-15 rozdziałach jak planowałam na początku. Akcja z każdym odcinkiem bardziej mi się rozbudowuje. Złożyłam zamówienie na szablon i jestem w kolejce!
No to następnego robaczki :]
~~~~
Młodsza siostra Charlie, Bella z pewnością nie była tak wyrazista jak jej starsza siostra. Charlie nigdy tego głośno nie mówiła, ale zawsze uważała że Bella jest nijaka i nudna z tą swoją powagą i nigdy nie zachwianą odpowiedzialnością, za samą siebie i innych. Charlie lubiła czuć, że żyje. To dlatego wraz z Leo jeździli z zawrotną szybkością na jego motocyklu, skakali z klifu na plaży w La Push, albo włóczyli się nie wiadomo gdzie po całych nocach w czasie wakacji. A, Bella nigdy nie zrobiłaby żadnej z tych rzeczy. Powtarzała, że to dziecinne i nieodpowiedzialne.
Ale i zdaniem Charlie, Isabella nie była bez wad. Uważała, że młodsza siostra zbyt często wtrąca się do cudzych spraw, przez swoją wścibską i wręcz nachalną ciekawość. Kogo obchodzi cudze życie? - mówiła Charlie - Każdy ma prawo żyć po swojemu.
Isabella Lorrens pojawiła się na zajęciach dopiero w poniedziałek w drugim tygodniu szkoły. Chodziła jeszcze o kulach, ponieważ wciąż miała gips na nodze, ale jej starsza siostra patrzyła na to z nieskrywanym sceptycyzmem, uważając za cud jeżeli Bella do czasu zdjęcia gipsu, nie poturbuje się jeszcze bardziej z powodu swoich problemów z utrzymaniem równowagi nawet na prostej drodze.
- Teraz już poradzisz sobie sama, prawda? - mimo iż słowa wypowiedziane przez Charlie zdawały się być pytaniem, na pewno nim nie były. Dziewczyna wyrzuciła je z siebie szybko i zdecydowanie, w obawie by zdążyć zanim Belli przypomni się coś o co mogłaby ją jeszcze poprosić.
- Dam sobie radę - bąknęła cicho młodsza z sióstr patrząc jak ta starsza odchodzi już w głąb korytarza nawet nie czekając na jej odpowiedź.
Odwróciła się w celu pójścia w przeciwną stronę, gdy zobaczyła intensywnie niebieskie oczy.
- Może pomogę? - Mike Newton wciąż ją zaczepiał i proponował swoją pomoc w nadziei, że kiedyś zgodzi się z nim umówić. Jakby to było kiedykolwiek realne... - I tak mamy razem lekcje.
Uśmiechnęła się słabo, ale w geście rezygnacji skinęła głową. Za niedługo był dzwonek oznajmiający koniec przerwy, Charlie zostawiła ją na pastwę losu w korytarzu pełnym śpieszących się uczniów, a chodzenie o kulach wcale nie było takie proste jak się jej siostrze wydawało.
- A co sądzisz o tych nowych uczniach? Są trochę dziwni bo z nikim nie rozmawiają, ale wyglądają fantastycznie!
- Jakich nowych uczniach...?
- To Charlie nic Ci nie mówiła? - no tak, siostra jak zwykle uznała ją za tak mało ważną, że znów niczego jej nie powiedziała. Pokręciła tylko głową, A Mike zdawał się patrzeć na nią zafascynowany - Przyjechali z Alaski. Nowy lekarz szpitala w Forks jest ich ojcem. Nazywają się Cullenowie.
~~~~
Charlie zadowolona z pozbycia się młodszej, a zarazem jak dla niej bardzo uciążliwej siostry pokonała kolejny szkolny korytarz w celu dojścia do sali. Dziś zaczynała od literatury angielskiej i choć bardzo lubiła ten przedmiot, ostatnio dość niechętnie o nim myślała. Pomimo, iż starała się nie zwracać uwagi na nowych uczniów, wciąż czuła ich wzrok na sobie, tak jakby chcieli ją prześwietlić. Dzień jeszcze się dobrze nie zaczął, a ona już marzyła o tym aby się skończył.
W sali było tylko kilka osób. Z ulgą stwierdziła, że jeszcze nie ma tych, których zaraz po Belli nie lubi najbardziej. Nieco uspokojona usiadła w ostatniej ławce rozkładając swoje rzeczy dookoła. Wyjęła szkicownik i pozwoliła, aby włosy opadły na lewe ramie odgradzając ją od rzeczywistości. Postać Leo sama zagościła w jej myślach i teraz już za nic nie chciała ich opuścić. Zaczęła szkicować jego wysoką, postawną sylwetkę. Kreski mimowolnie wychodziły spod ołówka, który trzymała w dłoni, tak jakby jej ręka sama wiedziała co ma robić.
- Charlie? - mimo iż nie rozpoznała głosu, automatycznie uniosła głowę, by spojrzeć na jego właścicielkę, bo tyle wywnioskowała z idealnego brzmienia dźwięku, który przed chwilą usłyszała. Spoglądała na nią drobna brunetka o nieznajomej twarzy, której z nikim nie była w stanie powiązać. Miała blada cerę i nienaganne rysy. - Jestem Alice Cullen.
Te trzy słowa sprawiły, że Charlie powróciła do szkicowania, dając jednocześnie upust swojemu nie zadowoleniu, ale i ignorancji w stosunku do drugiej osoby.
- Nie powinnaś jej traktować z taką wrogością - słowa wypowiedziane przez brunetkę sprawiły, że poczuła złość, ale nie taką zwykłą i normalną. Ale namacalną złość, za to że ktoś śmie wtrącać się w jej sprawy, że chce ją pouczać... - Zła karma wraca. Pamiętaj o tym.
Nim zdążyła się odciąć nieznajoma już zniknęła. Była za to trójka jej rodzeństwa, dwóch chłopaków i dziewczyna, nagle udający że jej nie widzą.
Poczuła tak palący od środka ją gniew, że ręce same zdecydowały nim zdążył zrobić to rozsądek. Wrzuciła książki do torby i wymaszerowała z sali nie zwracając na nikogo uwagi. W drzwiach zderzyła się prawie z nauczycielką literatury, panią Smith. Zignorowała zaskoczone spojrzenie starszej kobiety i pobiegła długim korytarzem do wyjścia z budynku.
~~~~
Isabella z uśmiechem pożegnała Mike, który od rana nosił jej książki z klasy do klasy. Teraz gdy zadzwonił dzwonek był zmuszony usiąść w swojej ławce, którą dzielił z ich wspólną koleżanką Angelą. Natomiast Bella zajęła ostatnie wolne miejsce w klasie, tuż przed biurkiem nauczyciela. I obok najbardziej interesującego, a zarazem najseksowniejszego chłopaka jakiego miała szansę w życiu widzieć. Wnioskując z opowieści Mike'a, to właśnie był Edward, jeden z pięciu nowych uczniów. Starała się na niego nie patrzeć, w przeciwieństwie do Charlie zawsze była nieśmiała i łatwo się rumieniła. Tak było i tym razem, wystarczyło że na nią spojrzał, już oblała się delikatnym rumieńcem. W jego spojrzeniu jednak nie było ani krzty zainteresowania, ale mieszanina złości i jakby nienawiści. Zerkała na niego od czasu do czasu, mimo woli, ale udało się jej zauważyć, że oczy nieznajomego są czarne jak węgiel. I kryją jeszcze inne emocje. Wstręt i obrzydzenie. Zdezorientowana pomyślała, że przecież nie śmierdzi, ale dyskretnie powąchała włosy odrzucone na prawe ramię, tak by ich odgradzały, poczuła jednak tylko ulubiony zapach truskawek. Lekcja ciągnęła się jej nieznośnie długo, czuła się skrępowana faktem, że ktoś okazuje jej tak jawną niechęć. Nie nawiązywała kontaktów tak szybko jak inni, ale raczej się nie zdarzyło żeby była nie lubiana. Przeraźliwy dźwięk dzwonka nagle wyrwał ją z ponurych myśli. Przed oczami mignął jej tylko kawałek granatowego materiału i rudobrązowe włosy będące w naturalnym nieładzie. Pozbierała rzeczy i umknęła na korytarz przed Newtonem. Gorączkowo spoglądała na twarze ludzi przechodzących obok niej. Gdzie może być teraz Charlie?
~~~~
Tę jedną fatalną godzinę przesiedziała w toalecie i na resztę lekcji poszła już w nieco lepszym nastroju. Sama nie wiedziała co w nią wstąpiło. Chciała sobie tłumaczyć to słowami usłyszanymi od nieznajomej dziewczyny, ale nie mogła. Ostatnio stale miała niekontrolowane napady złości, albo co gorsza agresji. Byle błahostka ją denerwowała. Teraz stała na parkingu przy samochodzie i oddychała głęboko. Ten dzień naprawdę mógłby się już skończyć.
- Dobrze się czujesz? - podskoczyła wystraszona słysząc głos siostry - Jesteś blada...
- Nic mi nie jest - z ledwością się powstrzymała żeby nie naskoczyć na Belle bez powodu.
- Muszę ci coś powiedzieć... - Isabella zaczęła niepewnie jakby się bała - Można powiedzieć, że dziś poznałam Edwarda Cullena.
Zdezorientowane spojrzenie Charlie jasno mówiło, że nie wie o kogo chodzi.
- To jeden z nowych uczniów - wyjaśniła młodsza siostra - Siedziałam obok niego na biologi.
- Pewnie jest bardzo miły. Tata o nowym lekarzu mówi w samych superlatywach.
- Wcale nie. Patrzył na mnie ze złością i wstrętem jakbym mu zrobiła krzywdę.
- Wydało ci się. Przecież nie miał powodu.
- Dobrze wiem co widziałam, wyraźnie było tam obrzydzenie.
- Rozumiem, że zawsze każdy cie lubi, zresztą nie bez powodu. Ale jedna osoba, która cię nie zaakceptowała to nie tragedia.
- Czy ty choć raz mogłabyś mi uwierzyć?! - mimo, starań Belli bardziej wyglądało to na desperacje niż złość - Zawsze zaprzeczasz wszystkiemu co mówię...
Choć Zmierzchu nie lubię to przeczytałam ten rozdział szybko i z przyjemnością. Może to być ciekawa alternatywa dla powieści ;) Powodzenia w dalszym pisaniu.
OdpowiedzUsuńhttp://only-rescue.blogspot.com/
Wybacz za spam ale zostałaś nominowana do Liebester Award więcej info u mnie na http://buntownik-baryka.blogspot.com/ w zakładce " Nominacje"
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś przepadałam za "Zmierzchem" :)
Oj mieć taką siostrę na której nie można polegać.. beznadziejna sprawa. W każdym bądź razie wpadłam tu po raz pierwszy i przeczytałam twoje dwa rozdziały. Bardzo mi się spodobało jak piszesz. przyjemnie się czyta bo tekst jest lekki i łatwy do przyswojenia. Będę tu wpadać częściej. No i zapraszam Cię na mój blog, który znajdziesz pod adresem
OdpowiedzUsuńwww.miami-to-moje-miejsce-na-ziemi.blog.pl ( sorry za spam, ale nie wiedziałam, gdzie mam to napisać.) Pozdrawiam,
Hej, dostrzegłam nominacje za którą bardzo dziękuję, ale nie biorę udziału w tego typu rzeczach. Jednak bardzo mi miło ;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
P.s Jeśli masz ochotę zapraszam na małą nowość do siebie.
witam, zapraszam w ten sobotni wieczor na nieco opozniony 25 rozdział na: http://zagubione-uczucia.blogspot.com/ Pozdrawiam :)
UsuńZapraszam na nowy rozdział do mnie
OdpowiedzUsuńKochana!
OdpowiedzUsuńCudownie, jest świetnie. Nie mam się do czego przyczepić. Odpowiedział na twoje pytanka i mam zaszczyt cię zaprosić, na swojego nowego bloga: zycie-too-gra.blogspot.com
Nowe pokolenie, jak coś.
Całuję i ściskam,
Marna. (Lilian Sole)
Serdecznie zapraszam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńDroga Ianthe, zacznę od tego, że bardzo dziękuję za komentarz na moim blogu. Bardzo poprawił mi on humor i był mobilizacją do dalszego pisania.
OdpowiedzUsuńTwojego bloga miałam odwiedzić już dawno, ale zabrakło mi czasu, za co bardzo cię przepraszam. Teraz jednak nadrobiłam zaległości i przeczytałam całe opowiadanie.
Ogólnie niewiele mogę powiedzieć o fabule po dwóch rozdziałach i prologu. Charlie wydaje się ciekawą postacią, chociaż kompletnie nie rozumiem niektórych cech jej charakteru. Chociażby tego, dlaczego traktuje młodszą siostrę jak zło konieczne? Może takie zachowanie uchodzi na co dzień, ale nie powinno wtedy, gdy młodsza siostra ma nogę w gipsie i z trudem się porusza. Charlie jednak to nie wzrusza i myśli tylko o sobie. Poza tym jestem bardzo ciekawa co będzie z jej ślubem z Leo. W końcu zostały już tylko dwa tygodnie. Jestem strasznie ciekawa, jak na ślubie będą przedstawieni rodzice sióstr Lorrens, bo jakoś tak trochę trudno mi uwierzyć, że tak łatwo zaakceptowali małżeństwo córki w tak młodym wieku. Powinna chyba raczej wybierać sukienkę na bal maturalny, wysyłać podania do college'u, a nie bawić się w małżeństwo.
Bella wydaje mi się miłą osobą. Trochę ciekawską, ale któż nie ma wad? Wydaje mi się jednak dziwne, że tak szybko zaczęła podejrzewać Cullenów o posiadanie sekretu, bo przecież tak naprawdę nie miała do tego zbyt wiele powodów, a zachowanie Edwarda wcale nie nie było tak rażąco dziwne, jak jej się wydawało.
Cullenowie to ci prawdziwa zagadka. W pierwszej chwili myślałam, że Edward upodoba sobie Charlie i w niej się zakocha i takie tam, ale teraz to już nie wiem.
Pozdrawiam.
[muniette.blogspot.com]